Sekret najlepszej tofucznicy


Czuję, że pora już coś tu wstawić, bo albo - zbanują i usuną mi bloga za pozostawienie opuszczonego widma, albo komputer wysiądzie mi z nadmiaru (nieobrobionych) zdjęć, które robię co-dzien-nie.





W ostatnim tygodniu siedziałam w domu, trochę poćwiczyłam (co po kontuzji nogi nie jest jakimś tam bzdetem) po czym nabrałam ochoty na trochę pożywnego śniadania. Na stole królowała tofucznica, moja ulubiona, uwieczniania pytaniami chłopaka (widząc zapewne mój banan na twarzy przy spożyciu): "pyszniutkie sobie zrobiłaś?"




Oto sekret na naaaajlepszą tofucznicę w mieście (ok, na mojej wiosce to nie było trudne) - może geniuszem kulinariów nie jestem, ale po miliardach prób uzyskania fajnego żółtego koloru według różnych receptur, ta metoda (smakowo) sprawdziła się najlepiej. Nie ma gorzkiej tofucznicy od nadmiaru kurkumy, za wędzonej od nadmiaru papryki i za słono-egzotycznej od curry. Wszystko jest wyważone i ok - takie jakie pamiętam z dzieciństwa.


Składniki:
  • 3/4 kostki tofu (200g)
  • pół łyżeczki kala namak
  • łyżeczka asafetydy
  • szczypta papryki wędzonej
  • dwie szczypty curry
  • sól, pieprz
  • posiekany szczypiorek
  • czarny sezam/czarnuszka
  • roszponka, kiełki do podania
  • boczek z Bezmięsnego Mięsnego podpieczony w piekarniku
  • świeży chleb + masło Naturli
Jak to zrobić?
(Trochę mnie śmieszy, że piszę przepis na coś, co wszyscy potrafią zrobić. Sorry, jestem januszem oczywistości)
Tofu wyciągam ostrożnie z torebki, aby nie rozlać wody i rozdrabniam widelcem na patelni. Dodaję przyprawy oraz wodę z woreczka po tofu w ilości do uzyskania dość lejącej konsystencji. Nawet cała woda może się przydać. Jeśli jest za mało, dodaję odrobię wody z czajnika. Włączam palnik i podgrzewam kilka minut, mieszając. Gdy nic na patelni już się nie rozlewa, a tofucznica wyglądem przypomina ulubioną potrawę od babci, przekładam na talerz i uzupełniam ukochanymi dodatkami (bez szczypiorku w ogóle się nie liczy. Jaki to wszystko ma sens bez szczypiorku???)



Smaruję Naturli na świeżym chlebie od Brzęczka, bo w tym wydaniu to sztos. Kocham i podziwiam. Resztę jajecznic wrzucę z pewnością na instagram, więc spoglądajcie bacznie!
www.instagram.com/zjadlamniebo

Zapraszam do śledzenia :)



0 komentarze